Okolice Śnieżki w pięknej zimowej aurze. Gdzie się wybrać, co zabrać ze sobą, gdzie zjeść coś dobrego? Zapraszam do przeczytania.
W lutym tego roku wybraliśmy się ponownie w okolice Śnieżki, żeby tym razem zobaczyć ją zimą. W tym wpisie podpowiem wam co warto ze sobą zabrać, na co uważać, a czego unikać.
Pakowanie się, a pogoda
Pogoda w górach potrafi się zmieniać kilka razy w ciągu dnia. W lutym nie było inaczej. Było mgliście, pół godziny później wyszło piękne słońce, by po chwili znowu nadeszła gęsta jak mleko mgła. Co więcej, pogoda w górach jest inna, niż niżej, w mieście. Niby oczywiste, ale mijałam na szlakach ludzi, którzy byli ubrani jak na spacer po Karpaczu, a nie jak na wyjście w góry. Na górze przez wszystkie dni była gruba warstwa śniegu, mróz ok. 10 stopniowy (na Śnieżce odczuwalna była -25 stopni!), a poniżej w Karpaczu nie było praktycznie w ogóle śniegu! Niech nigdy nie zwiedzie was widok nagich ulic miast. Jeśli idziecie w góry, bądźcie przygotowani na inną pogodę.
|
Na górze pokrywa śnieżna, a niżej w miastach całkowity brak śniegu. |
Oprócz rzeczy standardowych, polecam nie zapomnieć o:
- okularach przeciwsłonecznych (odbijające się światło słoneczne od śniegu jest bardzo ostre i bolesne)
goglach narciarskich (przy zacinającym wietrze na Śnieżce bardzo się przydały)
|
Wyglądam jak żołnierz z Gwiezdnych Wojen :) |
- rakach/raczkach na buty (raki są drogie, ale ich mniejsza forma, czyli raczki są tańsze. Polecam [ te ze sklepu Skalnik ]. Są bardzo wytrzymałe, przychodzą od razu w ochronnym futerale, który możemy podpiąć do plecaka. Odradzam natomiast wszelkie silikonowe nakładki antypoślizgowe na buty - takie sprawdzą się na spacerach po śliskich, płaskich powierzchniach, nie po górach. Same raczki bardzo się nam przydały, zwłaszcza przy podejściu na Śnieżkę. Nie mieliśmy z tym większego problemu, podczas gdy większość osób albo zapadała się w zaspach, albo ześlizgiwała z trasy. Niektórym trzeba było pomagać i wciągać ich za pomocą kijków na górę.)
- latarce (w niskiej temperaturze telefony szybko się rozładowują, więc warto brać ze sobą zewnętrzną latarkę)
stuptutach, czyli ochraniaczach na buty. Zakłada się je na spodnie i buty, działają przeciwdeszczowo, a także zapobiegają dostaniu się śniegu do wnętrza butów i pod spodnie.
|
Stuptuty |
Nocleg
Gdy rezerwowaliśmy nocleg, wiele miejsc było już zajętych. Ostatecznie spędziliśmy wszystkie noce w
Strzesze Akademickiej.
Uważam, że to dobra baza wypadowa.
W pokoiku było dość ciemno i niemiłosiernie skrzypiała podłoga, ale na szczęście było ciepło. W łazienkach na korytarzach prysznice były dostępne od 17 do 22, woda też zawsze była ciepła. Jedyny minus, to brak miejsca na położenie swoich rzeczy przy prysznicu. Na kilka kabin było tylko jedno krzesełko.
Warto dodać, że zameldowani w Strzesze mają
wrzątek za darmo, ale tylko w godzinach funkcjonowania baru.
|
Pokój dwuosobowy w Strzesze Akademickiej |
Wyżywienie
Największych problemem, podczas spania w schroniskach jest właśnie jedzenie. Niestety, ceny są wysokie, a jedzenie dość marne i marnej jakości. Trochę tego nie rozumiem. Nie chodzi mi o to, aby w schroniskach był nie wiadomo jaki wybór i luksusy. Jednak jedzenie powinno być chociaż przyzwoite. Jeśli mamy w planach długie wędrówki, to bardzo ważne jest, aby odpowiednio się posilić i nabrać energii. Tymczasem w schroniskach do jedzenia głównie mamy kurczaka w panierce z frytkami, małe miski zup, albo zupki w proszku. Ani to zdrowe, ani się tym zbytnio nie najemy. Oczywiście w każdym schronisku znajdzie się coś dobrego, ale życzyłabym sobie i nam, aby kuchnia się trochę poprawiła. Wystarczy zrobić dania jednogarnkowe oparte np. na kaszy. Nie są to drogie posiłki, a są zdrowe, potrafią posilić i wystarczy je tylko podgrzać przed wydaniem.
Warto także zaopatrzyć się we własne zapasy słodyczy i herbaty/kawy.
|
Standardowy obiad w schroniskach |
W Strzesze poprawiła się jakość śniadań, w porównaniu do [
września 2017r. ]. Nadal to tylko jajka z chlebem, ale smaczniejsze, niż poprzednio.
|
Śniadanie w Strzesze Akademickiej |
W lutym odwiedziliśmy także
Schronisko Odrodzenie, w którym kiedyś jedliśmy pyszne placki ziemniaczane z gulaszem. W tym roku nie były tak dobre jak kiedyś, ale dalej smaczne. Do tego zjedliśmy
dobre naleśniki.
|
Gulasz w Odrodzeniu |
|
|
Naleśniki w Odrodzeniu |
|
|
Menu w Odrodzeniu |
|
|
Menu w Odrodzeniu |
|
Sytuacja wygląda lepiej po czeskiej stronie.
Wiąże się to z tym, że Czesi nie mają schronisk, a hotele. Jedzenie jest trochę droższe niż po polskiej stronie, ale często jest to normalna restauracyjna kuchnia, z większym wyborem. Dodatkowo można płacić u nich w złotówkach, oczywiście z trochę wyższym kursem (nie przyjmują i nie wydają groszy).
Podczas tej wycieczki dwa razy jedliśmy w
Lucni Boudzie; spróbowaliśmy grochówki, gulaszu wołowego, kołacza z jagodami i oczywiście piwa z miejscowego browaru.
|
Gulasz wołowy w Lucni Boudzie |
|
Menu w Lucni Boudzie |
|
|
Menu w Lucni Boudzie |
|
Opisy szlaków
Droga na Odrodzenie, ok. 9km w jedną stronę
Pierwszego dnia skorzystaliśmy ze słonecznej pogody i wybraliśmy się niebieskim szlakiem na Równię po Śnieżką, następnie czerwonym przez Słonecznik na Schronisko Odrodzenie.
Szlaki czasem zmieniają swój tor, zależnie od pory roku.
Latem do Słonecznika prowadzi czerwony szlak, którym idziemy nad Kotłem Wielkiego i Małego Stawu. Zimą droga ta byłaby zbyt niebezpieczna, więc szlak poprowadzony jest trochę inaczej. Zaznaczyłam to na mapie fioletowym kolorem. Na pewno znajdziecie drogę, wystarczy cały czas iść wzdłuż wbitych w ziemię pali i nie zbaczać na boki.
Sama trasa była przyjemna, średnio trudna. Problem pojawił się na odcinku od Słonecznika do Odrodzenia - szlak prowadzi zboczem, śnieg osypywał się nam spod nóg, trzeba było uważać, aby się nie przewrócić i nie zjechać na dół. W tym miejscu przydały się nam raki.
Więcej zdjęć z tego dnia możecie zobaczyć [ TUTAJ ].
|
Słonecznik |
|
Droga na Odrodzenie |
|
Schronisko Odrodzenie |
|
Na górze pokrywa śnieżna, a niżej w Karpaczu całkowity brak śniegu. |
Droga na Pomnik Ofiar Karkonoszy, ok. 5km w jedną stronę
Drugiego dnia góry pogrążone były w gęstej jak mleko mgle i chmurach. Im wyżej, tym oczywiście było gorzej.
Ruszyliśmy niebieskim, a następnie żółtym szlakiem w stronę Lucni Boudy, by potem czerwonym szlakiem dojść do Pomnika Ofiar Karkonoszy. Następnie tą samą drogą zeszliśmy do Strzechy Akademickiej i drogą dojazdową do Domku Myśliwskiego (można go zwiedzać w środku, ale tylko w weekendy). Zimą droga do Samotni biegnąca przy Małym Stawie jest zamknięta, więc doszliśmy do niej drogą dojazdową.
Sama droga jest prosta, ziemia ubita, bez większych problemów. Dużym utrudnieniem była pogoda. Od Równi pod Śnieżką było tak gęste zachmurzenie, że często było widać jedynie jeden, dwa paliki wbite w ziemię i tylko dzięki temu było wiadomo, gdzie iść. Co jakiś czas wiatr przeganiał mgłę i chmury, przez co szlak się odsłaniał. Jednak niech nigdy was to nie zwiedzie - nie decydujcie się nigdy, aby odbić od szlaku. W ciągu paru sekund nadciągnęła kolejna fala chmur i znowu nic nie widzieliśmy.
Przy Domku Myśliwskim pogoda była znacznie lepsza - padał śnieg, ale droga była dobrze widoczna. Niestety, mijaliśmy ludzi zbyt lekko ubranych, bez czapek, czy rękawiczek, w adidasach itp. A w tym czasie nad Strzechą wiał silny wiatr, a temperatura wynosiła ok. -12 stopni.
Więcej zdjęć z tego dnia możecie zobaczyć [ TUTAJ ].
|
Droga do Lucni Boudy |
|
Dowód, że nie byliśmy na biegunie :) |
|
Pomnik Ofiar Karkonoszy |
|
Domek Myśliwski |
|
W okolicy Samotni |
Droga na Śnieżkę, ok. 12km w jedną stronę
Ostatniego dnia postanowiliśmy udać się na Śnieżkę. Za oknem świeciło słońce, zapowiadał się piękny dzień. Czerwonym szlakiem przez Spaloną Strażnicę udaliśmy się do Domu Śląskiego. Po drodze widać było, że absolutnie cała Śnieżka jest przykryta gęstymi chmurami. Na Równinie było w tym czasie słonecznie.
Im bliżej podejścia na górę, tym było gorzej. Widoczność była coraz mniejsza, wiatr coraz silniejszy. Zimą na Śnieżkę prowadzi tylko czerwony szlak - obejście niebieskim szlakiem jest zamknięte ze względu na zagrożenie lawinowe.
Czerwony szlak jest krótszy, ale bardziej stromy. Był zasypany głębokim śniegiem, łańcuchy były nim przykryte, więc były momenty, że nic nie oddzielało nas od przepaści. Na tej drodze bardzo przydały nam się raki. Nie mieliśmy większych problemów z wejściem na górę, podczas gdy inni ludzie bez raków po prostu się zsuwali i nie mogli podejść na górę. Niektórych trzeba było wciągać za pomocą kijków i asekurować ich przy schodzeniu.
Odczuwalna temperatura na Śnieżce wynosiła ok. -20 stopni.
Polska knajpka jest nieczynna zimą, ale czeska jest otwarta.
Schodząc ze Śnieżki nie robiliśmy przerwy w Domu Śląskim, tylko niebieskim szlakiem udaliśmy się do Lucni Boudy na obiad. Droga cały czas była idealnie utwardzona. Następnie żółtym szlakiem wróciliśmy na Równię pod Śnieżką i stamtąd niebieskim szlakiem do Strzechy Akademickiej.
Więcej zdjęć z tego dnia możecie zobaczyć [ TUTAJ ].
|
W drodze na Śnieżkę |
|
W drodze na Śnieżkę |
|
Droga do Domu Śląskiego |
|
Podejście na Śnieżkę |
|
Warunki na Śnieżce |
|
Droga na Lucni Boudę |
|
Droga między Domem Śląskim, a Lucni Boudą |
|
Lucni Bouda i widoczne na niebie halo słoneczne |
|
Powrót z Lucni Boudy do Strzechy Akademickiej |
Podsumowanie
Wycieczka była bardzo udana. Karkonosze to niskie góry, a pokazały nam, że z naturą nie ma żartów - pogoda zmienia się bardzo szybko, warunki zmieniają się dynamicznie mimo niezbyt dużej różnicy w wysokości.
Będąc w górach czuliśmy się jak na biegunie :) W większości puste szlaki, jak okiem sięgnąć tylko śnieg i chmury. Warto było zobaczyć to na własne oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoją opinię na temat moich postów :)